Wyraźna poprawa od poprzedniej części pod wieloma względami, w końcu czuć, że to pełnoprawna gra, a nie tech-demo z jeżdżeniem 20 razy po tej samej trasie, jednak najgorsze, czyli duży rubberbanding i skoczna, losowa fizyka, dwa najbardziej frustrujące mnie elementy tutaj pozostały. Tras jest 2x więcej niż w oryginale, ale w rzeczywistości wydaje się jakby różnica była jeszcze większa, bo są tu cztery środowiska w przeciwieństwie do jednego (z grubsza: woda, ogień, ziemia, powietrze. Jak w Kapitanie Planecie. ;) ) i prócz tego mamy więcej rodzajów zawodów niż tylko zwykły wyścig (dodano jeszcze time triale i eliminator gdzie co punkt kontrolny odpada ostatni zawodnik). Najfajniejszym dodanym featurem w Pacific Rift jest to jak środowisko wpływa na przegrzewanie się nam dopalacza, czyli jak jesteśmy spryskiwani wodą, to możemy używać nitro dużo dłużej bez problemu, bo samochód nam się chłodzi, a gdy przykładowo skaczemy nad lawą to ryzyko wybuchu jest większe, bo nitro przegrzewa się ~3 razy szybciej. Dodaje to trochę więcej wagi temu jaki skrót wybierzemy, z której strony weźmiemy zakręt itd (co niestety i tak niszczy wspomniany durny rubberbanding). Pojazdów i ich typów również jest więcej, nadal nie podoba mi się w tej serii jednak, że wszyscy mogą się ścigać na raz, co sprawia, że wszystkie jadą mniej więcej jednym tempem, jedynie niektórzy zmieszczą się w mniejszą szczelinę, a inni rozwalą większość przeszkód bez zatrzymania, jednak wiadomo, że jeśli ktoś za bardzo oddali się od grupy to nad wszystkim czuwa wszechmocny rubberbanding... Już trzeci raz go wspominam, no ale psuje mi on niemal każdy element tej samochodówki. Raz nawet gra się zapomniała i zamiast ukryć to poza kamerą to gdy wygrywałem teleportowała 3 przeciwników tuż przed moim nosem. :D No sprawiedliwa rywalizacja, nie ma co!

Plusy i minusy:
+ fajny nowy system przegrzewania / schładzania nitro
+ więcej tras, bardziej różnorodne
+ o niebo lepszy soundtrack, dużo więcej piosenek i w większości bardziej w moim guście (nadal rock/metal + house i inna szeroko pojęta elektronika, no ale jakoś tym razem trafiło)
- oszukany poziom trudności, to na którym miejscu dojedziemy na metę często zależy bardziej od szczęścia niż umiejętności. Początkowo chciałem zaliczyć każdy możliwy event na pierwszym miejscu, ale po 3h walenia głową w ścianę w jednym wyścigu stwierdziłem, że brązowy medal musi mi wystarczyć. I dobrze, bo multi już nie działa, a są za nie trofea, więc platyny i tak nie da się wbić.
- frustrująca fizyka, czasami wystarczy zahaczyć o kamyczek wielkości klocka Lego i już mamy pełną animację zgniatania się auta (całkiem ładna swoją drogą, no ale uruchamiana często i z byle powodu wkurza)
- szkoda, że nie ma choć jednej czy dwóch tras przeniesionych ze starego Motorstorma, brakowało mi trochę takiej piaszczystej pustyni.

Reviewed on Jul 27, 2023


Comments