Bio

Nothing here!

Personal Ratings
1★
5★

Badges


2 Years of Service

Being part of the Backloggd community for 2 years

Liked

Gained 10+ total review likes

Best Friends

Become mutual friends with at least 3 others

Noticed

Gained 3+ followers

070

Total Games Played

000

Played in 2024

000

Games Backloggd


Recently Reviewed See More

Dodatek do mojej ulubionej platformówki ostatnich lat, oferujący nowy poziom na mniej więcej 4 godziny gameplayu (z dogłębnym zwiedzaniem). Jak nazwa wskazuje, jest utrzymany w klimatach Yakuzy (wiele jest easter eggów i nawiązań do tej serii) i kotków. Koci mieszkańcy, kocie znaki na ulicach, kocie metro, wszędzie koty. Lokacja jest bardzo ładna i ciekawa, jednak jej układ jest mocno dezorientujący i łatwo się zgubić, sam rozmiar chyba nie byłby problemem gdyby nie labirynty, które czasami trzeba przejść by się dostać gdzieś na pierwszy rzut oka blisko. W łatwiejszych do przeoczenia żartach jak w dialogach pomiędzy przechodniami, sloganach plakatów itd świetny humor został zachowany, uśmiechałem się tutaj nieraz do jakiejś głupoty, jednak główny wątek mnie zawiódł. Misje dla cesarzowej są wtórne, za każdym razem po zdobyciu dla niej klepsydry mamy identyczną cutscenkę tylko w innym miejscu (7 razy chyba), ona sama nie jest ani śmieszna, ani interesująca, jej głos nie pasował mi zupełnie do designu. Nie ma ona startu do świetnych antagonistów z podstawki jak Konduktor, Mafia Boss, Snatcher. Nawet walka z nią w finale była słaba, a jej wątek nie został rozwiązany, tylko mamy coś w rodzaju to be continued... Tylko continued gdzie? Nigdy? W A Hat in Time 2 za 5 lat (mam nadzieję)? Niefajnie.
Jednak wiadomo, że fabuła to nie wszystko i nadal bawiłem się bardzo dobrze i DLC polecam. Podoba mi się ile dodatkowych skórek czapek i kolorów strojów dodali, a naklejki miło się zbierało, choć nie widzę dla siebie w nich zastosowania (można je doklejać do screenów robionych aparatem). Z time riftu tego poziomu podobało mi się coś w rodzaju backstory odkurzacza z bazy, a muzycznie nadal ta gra wymiata.

Tytuł z końcówki okresu gdy każdy większy film akcji musiał mieć swoją grową adaptację. Pamiętam, że gdy miałem w okolicach premiery demo na PC to nawet mi się podobało, ale wtedy pasowała mi każda strzelanka. ;) Dzisiaj to już niezły potworek, fabularnie to tak naprawdę adaptacja nie tylko Quantum of Solace, ale też Casino Royale, tylko tak beznadziejnie poskładana, że gdybym nie oglądał niedawno filmów to ni cholery bym nie wiedział o co chodzi, z kim walczę, po co itd. Kto to wymyślił by zaczynać od końcówki Casino Royale, potem misja ze środka Quantum of Solace i znowu pościg z samego początku Casino? :D Rozwiązali to jakoś dziwnie, że tak naprawdę to M i jakiś jej tajniak przeglądają akta spraw Bonda i czasami sobie z dupy ktoś powie "wait, lets go back to the beginning" albo "skip ahead" i bam, odgrywamy coś co miało miejsce kiedy indziej. Po co przeglądali te akta, czy jakiś jest w tym cel - mnie nie pytajcie. W którymś momencie po prostu pojawiły się napisy końcowe i tyle mnie widzieli.
Graficznie niektóre miejscówki wyglądają okropnie, a inne ok, gdy są intensywniejsze momenty to klatki ostro spadają, większość misji nudnych, podobało mi się tylko gdy była chociaż namiastka skradania i jedna sekwencja pościgu. Śmieszne są porozrzucane telefony komórkowe tu służące za znajdźki, w nich są jakże cenne wskazówki jak to, że czerwone beczki wybuchają, a wielki błyszczący się jak psu jajca żyrandol na środku sali można spuścić na wrogów strzałem. Szukając plusów to strzelanie i ukrywanie się za osłonami działa dobrze, da się ustawić w miarę współczesne sterowanie (strzelanie pod triggerami) i podoba mi się sam model Daniela Craiga, jego animacje są już dzisiaj mocno drętwe, niemniej fajnie jest się w niego wcielić i zawsze lubiłem ten motyw jak w Kronikach Riddicka, że strzelamy się w fpp, ale są sytuacje gdy kamera przeskakuje na trzecią osobę.
Może to dziwne, ale mimo że gra jest słaba to bawiłem się całkiem dobrze. :D Bo akurat tego potrzebowałem, jakąś strzelankę, krótką i liniową. I to dostałem.

Pixel artowy roguelike o rodzinie w świecie fantasy walczącej z "zepsuciem" opanowującym ich krainę. Brzmi nieciekawie, ale co wyróżnia tę opowieść to bardzo duży nacisk położony na pokazywanie relacji pomiędzy członkami tej rodziny, przed wyruszeniem do lochu możemy ich zobaczyć w wielkim domu jak młodzi się bawią, wujek pije, ktoś przygotowuje sprzęt do kolejnego runu, można przeczytać ich kilka przemyśleń, obaw itd. To wszystko zrobione jest subtelnie paroma linijkami tekstu czy animacjami, ale poprowadzone jest super, czuć w tym takie ciepło i że Bergsonowie to faktycznie kochająca się rodzina. W ważniejszych momentach kwestie czytane są przez narratora (jest ok), przeważnie mamy sam tekst. Gameplayowo w "daniu głównym" jest raczej rogalikowy standard, widok od góry, 3 światy do przejścia z których każdy się różni klimatem i wrogami, podczas ich przemierzania możemy trafić na różne zdarzenia losowe jak mieszkańców potrzebujących ochrony czy kogoś zlecającego nam znalezienie jakiegoś przedmiotu. Zdobywamy expa i walutę, za które można kupić ulepszenia na stałe, a dodatkowo podczas runu podnosimy przedmioty, które zapewniają nam moce tylko aż do śmierci. A po śmierci wracamy do domu gdzie niemal zawsze czeka nas cutscenka, coś nowego do odblokowania czy inne zmiany. Początkowo są 2 postacie do wyboru, łuczniczka i chopek z mieczem, wraz z postępem w fabule odblokowujemy ich dużo więcej. I generalnie o wiele lepiej grało mi się tutaj postaciami dystansowymi, a ci walczący wręcz niestety przeważają, ale i tak próbowałem nimi biegać dosyć często, bo gra fajnie do tego zachęca, ulepszając jedną na odpowiedni poziom dostajemy unikalnego boosta do wszystkich innych, także nawet jak ktoś się nie podoba to czas z nim nie idzie "na marne". Muzycznie i dźwiękowo jest ok, ale po paru godzinach uznałem, że to będzie dla mnie idealna gra pod podkasty (prawie zawsze mam rozgrzebaną jedną główną + jedną pod słuchanie), bo podczas samych runów wiele narrator do powiedzenia nie ma, tylko pauzowałem Spotifaja gdy działo się coś fabularnego. To jednak nie Hades, gdzie zagłuszając dźwięk traciłbym całą masę dialogów czy super ścieżkę dźwiękową.

Na Steam Decku gra działała prawie idealnie, jedynie średnio raz na godzinę miałem 1 sekundową ścinkę. Na tyle mały problem, że nawet nie chciało mi się szukać rozwiązania. ;)